''Dance, sing, love. Miłosny układ'' - Layla Wheldon
''Dance, sing, love. Miłosny układ'' - Layla Wheldon. Recenzja
Tytuł: ''Dance, sing, love. Miłosny układ''
Autor: LaylaWheldon
Wydawnictwo: Editio.red
Debiut polskiej autorki piszącej pod pseudonimem Layla Wheldon opowiada historię Livii Innocenti. Dziewczyna jest zawodową tancerką i właśnie temu poświęca się w stu procentach. Jej życie zmienia się, gdy wraz z zespołem mają wziąć udział w trasie koncertowej znanego piosenkarza Jamesa Sheridana. Między nimi rodzi się nietypowa relacja. Czy okaże się prawdziwą miłością czy jednostronnym, niespełnionym i pełnym bólu uczuciem?
''Miłosny układ'', jak już wspominałam, pierwotnie był dostępny na wattpadzie, zajmował pierwsze miejsce w kategorii romansu, wiemy więc, czego mniej więcej możemy się po tej książce spodziewać. Ja również miałam w głowie jakiś zarys tej historii. Jednak to, co otrzymałam naprawdę mnie zaskoczyło, okazało się zdecydowanie bardziej rozbudowane.
Przyznam, że kiedyś zaczytywałam się w wielu fanfikach, więc miło było wrócić do tego ''świata''. Styl autorki jest prosty, ale nie płytki. Wykreowała ona wielu różnorodnych bohaterów. Każdy z nich miał swoje wady i zalety. Jednych polubiłam bardziej, innych zdecydowanie mniej. Zacznijmy może od głównych postaci- Livia jest młodą kobietą z pasją i ciekawie czytało mi się rozdziały z jej perspektywy. Rozumiałam jej początkową niechęć do Jamesa, ponieważ wielokrotnie miałam ochotę mu powiedzieć parę niemiłych słów niemniej niż nasza główna bohaterka. Jednak wraz z rozwojem ich relacji dziewczyna również zaczęła mnie wkurzać, mówiąc dokładniej denerwowało mnie to, jak naiwna była, jak mimo, czasem okropnego, zachowania chłopaka potrafiła po prostu uśmiechnąć się i jeszcze go przepraszać. To było straszne! Tym razem to właśnie nią miałam ochotę potrząsnąć i zapytać, co ona w ogóle wyprawia. Jeśli natomiast chodzi o Sheridana, to co tu dużo mówić, nie zostałam jego fanką. Nie podobało mi się jego zachowanie w stosunku do głównej bohaterki ani na początku, ani na końcu.
Mimo schematyczności naprawdę zaangażowałam się w losy bohaterów. Historia ma plusy i minusy. Ukazuje miłość z różnych stron. Pokazuje jej piękne aspekty, ale również te mniej reprezentacyjne. Autorka w niesamowity sposób uwidoczniła to, jak zbyt silne uczucie potrafi zaślepić, jak zakochana osoba przestaje widzieć jakiekolwiek wady w swoim obiekcie westchnień, oraz to, jak potrafi wybaczyć nawet sprawiające ogromny ból słowa. Jednak odzwierciedlone zostało również to, że prawdziwa miłość może mieć pozytywny wpływ na człowieka i zmienić go na lepsze.
Zżyłam się z bohaterami i z niecierpliwością czekam na kolejną część, głównie zważając na zakończenie (TAK SIĘ NIE KOŃCZY KSIĄŻEK. AMEN).
Jeśli szukacie lekkiej i wciągającej historii skomplikowanej miłości dwójki młodych ludzi z całego serca polecam Wam tę powieść. Zapewniam, że znajdziecie w niej coś, co Wam się spodoba. Moja ocena to: 4/5
A.
''Miłosny układ'', jak już wspominałam, pierwotnie był dostępny na wattpadzie, zajmował pierwsze miejsce w kategorii romansu, wiemy więc, czego mniej więcej możemy się po tej książce spodziewać. Ja również miałam w głowie jakiś zarys tej historii. Jednak to, co otrzymałam naprawdę mnie zaskoczyło, okazało się zdecydowanie bardziej rozbudowane.
Przyznam, że kiedyś zaczytywałam się w wielu fanfikach, więc miło było wrócić do tego ''świata''. Styl autorki jest prosty, ale nie płytki. Wykreowała ona wielu różnorodnych bohaterów. Każdy z nich miał swoje wady i zalety. Jednych polubiłam bardziej, innych zdecydowanie mniej. Zacznijmy może od głównych postaci- Livia jest młodą kobietą z pasją i ciekawie czytało mi się rozdziały z jej perspektywy. Rozumiałam jej początkową niechęć do Jamesa, ponieważ wielokrotnie miałam ochotę mu powiedzieć parę niemiłych słów niemniej niż nasza główna bohaterka. Jednak wraz z rozwojem ich relacji dziewczyna również zaczęła mnie wkurzać, mówiąc dokładniej denerwowało mnie to, jak naiwna była, jak mimo, czasem okropnego, zachowania chłopaka potrafiła po prostu uśmiechnąć się i jeszcze go przepraszać. To było straszne! Tym razem to właśnie nią miałam ochotę potrząsnąć i zapytać, co ona w ogóle wyprawia. Jeśli natomiast chodzi o Sheridana, to co tu dużo mówić, nie zostałam jego fanką. Nie podobało mi się jego zachowanie w stosunku do głównej bohaterki ani na początku, ani na końcu.
Mimo schematyczności naprawdę zaangażowałam się w losy bohaterów. Historia ma plusy i minusy. Ukazuje miłość z różnych stron. Pokazuje jej piękne aspekty, ale również te mniej reprezentacyjne. Autorka w niesamowity sposób uwidoczniła to, jak zbyt silne uczucie potrafi zaślepić, jak zakochana osoba przestaje widzieć jakiekolwiek wady w swoim obiekcie westchnień, oraz to, jak potrafi wybaczyć nawet sprawiające ogromny ból słowa. Jednak odzwierciedlone zostało również to, że prawdziwa miłość może mieć pozytywny wpływ na człowieka i zmienić go na lepsze.
Zżyłam się z bohaterami i z niecierpliwością czekam na kolejną część, głównie zważając na zakończenie (TAK SIĘ NIE KOŃCZY KSIĄŻEK. AMEN).
Jeśli szukacie lekkiej i wciągającej historii skomplikowanej miłości dwójki młodych ludzi z całego serca polecam Wam tę powieść. Zapewniam, że znajdziecie w niej coś, co Wam się spodoba. Moja ocena to: 4/5
A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu editio.red
Ooo, dzisiaj też wstawiłam recenzję tej książki. Nie przekonała mnie o siebie, ale nie była zła. Bardzo zgadzam się, jeśli chodzi o Jamesa. Akurat ja typa nie trawię.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz poznać moją opinię, zapraszam na polecam-goodbook.blogspot.com
Zostaję na dłużej :D
Ciekawi mnie czy ktokolwiek polubił tego gościa, bo jest naprawdę okropny. Na bloga oczywiście wpadnę :D Dzięki!
Usuń